Korzystając ze słonecznej jesieni postanowiliśmy wybrać się na wycieczkę w góry. Padło na Wielką Sowę.
Ponieważ wybraliśmy się z małym 4-letnim turystą wybraliśmy najkrótszą trasę z Przełęczy Sokolej. Trasa jest dosyć łatwa, lecz niestety pierwsze 600m do Schroniska Orzeł jest nieprzyjemne, ponieważ jest bardzo stromo i droga jest asfaltowa. Dalsza część drogi to już sama przyjemność leśną ścieżką. Jedyne na co trzeba uważać to rowerzyści, którzy niestety w większości uważają, że mają pierwszeństwo.
Od schroniska Orzeł poszliśmy już spokojnie leśną ścieżka na szczyt z małymi przerwami. Kolejnym schroniskiem na trasie jest Sowa. Niestety akurat tego dnia (tygodnia) schronisko było zamknięte i nie mogliśmy wejść na pierożki. W samym schronisku nocowaliśmy w 2007r. i było naprawdę fajnie.
Porównując do 2007r. zmieniła się jeszcze jedna rzecz. Bliżej szczytu, ze szlaków, kiedyś rozpościerał się piękny widok. Teraz w ramach zalesiania urosły choinki, więc cały czas idzie się w lesie. Plus jest taki, że jest bardzo zielono.
Weszliśmy w końcu na szczyt. Jak tylko to uczyniliśmy uświadomiliśmy sobie jaki błąd zrobiliśmy: nie wzięliśmy kiełbasek na ognisko. To jest właśnie wielki plus Sowy. Jest kilka miejsc przygotowanych specjalnie na ognisko (nie wypalonych przez turystów, tylko wymurowanych). Również jedno jest pod zadaszeniem.
Po posileniu się przy ławce, poszliśmy po pieczątki ( w sklepie ) i pamiątki (znaczek turystyczny, dla małego turysty medal za zdobycie szczytu i pamiątkowe koszulki ). Kolejny punkt wieża widokowa. Niestety bardzo wiało i szybko zeszliśmy. Jednak można było fajny efekt zobaczyć. Chmury i cień kończyły się na Ślęży, a dalej w stronę Wrocławia było piękne słońce. Po drodze wzięliśmy więcej pieczątek do zeszytu (kasa na wieże widokową).
Pora na drogę powrotną. Również przyjemny spacer. Dodatkowo czeka nas nagroda za te pierwsze 600m udręki pod górę. Dzięki temu, że początek trasy był bardzo stromy to na końcu czekają nas wspaniałe widoki i to już od samego schroniska Orzeł aż do końca trasy.
Trochę zmęczeni, ale szczęśliwi dotarliśmy z powrotem na parking i wyruszyliśmy do domu.
P.S.
Pogoda: Idąc na szczyt było naprawdę ciepło, niektórzy szli nawet w krótkich rękawkach. Niestety już droga powrotna, była niestety chłodna i bez słońca.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj