Trzydniowy wypad w Karkonosze. Noclegi mieliśmy zarezerwowane w schronisku na Szrenicy. Prognoza pogody nie była zbyt zachęcająca, ale w sumie było lepiej niż przepowiednie zakładały. W pierwszym dniu ograniczyliśmy się do wejścia na Szrenicę kombinacją szlaków z przerwą w schronisku Pod Łabskim Szczytem. Pogoda była brzydka i do 14 czekaliśmy aż deszcz trochę odpuści. Zaczynaliśmy przy pełnym zachmurzeniu ale po drodze zaczęło się stopniowo wypogadzać tak że nawet pojawiły się góry. Dawał się jednak we znaki silny wiatr, który właściwie towarzyszył nam do końca wypadu. Drugi dzień zaczął się zadymką śnieżną z silnym wiatrem więc schronisko opuściliśmy dopiero około 11 robiąc krótką pętelkę z przerwą na piwo na Hali Szrenickiej. Właściwa trasa rozpoczęła się jednak około 14 gdy otwarło się okno pogodowe zapowiadane w prognozach. Przeszliśmy trasę przez źródło Łaby, Labską Boudę, Martinovą Boudę na Czarną Przełęcz a dalej już wzdłuż granicy trawersem Wielkiego Szyszaka przez Śnieżne Kotły i Łabski Szczyt. Wiatr niestety dalej dokuczał, temperatura odczuwalna było poniżej zera ale przynajmniej dość często wychodziło słońce i co najważniejsze cały czas były piękne widoki. Trzeci dzień polegał na zejściu kolejno żółtym i niebieskim szlakiem do Harrahova. Po drodze schronisko Vosecka Bouda, niekończący się asfalt i brak widoków. Szlak ten byłby zupełnie nieatrakcyjny gdyby nie rzeka Mumlava która płynie wzdłuż drogi tworząc malownicze kaskady z główną atrakcją którą jest Mumlavsky Wodospad. Jest to bardzo popularne miejsce i punkt obowiązkowy dla wszystkich przebywających w Harrahovie ale miom zdaniem całkowicie zasłużenie. Wycieczkę zakończyliśmy w centrum Harrahova u podnóża Czertaka i ruin skoczni mamuciej.
Skomentuj