Deszczowy tydzień,deszczowe prognozy na kolejny a pomiędzy tym jedynie niedziela z zapowiedzi-bez opadów.Ranek mglisty,chłodny,szarobury.Wymiana sms-ów z kumplem i decydujemy że jedziemy.
Najpierw na cel obieramy dojechać do Jez.Świerklanieckiego i tam decydować co dalej w zależności od rozwoju pogody.Chłodno więc jedziemy dosyć szybko,nad jeziorem klimat jak nad morzem,gęsta mgła zlewa się z taflą wody a w tle łódki jak małe statki.Nie pada więc kolejny cel to miasteczko Wożniki i powrót pociągiem z którejś z okolicznych miejscowości.
Docieramy tu w bardzo dobrym czasie bo od Świerklańca do samych Woznik jedziemy cały czas przez lasy praktycznie bez postojów.Oglądamy tu najpierw stary drewniany kościółek a potem zaglądamy na senny ale ładny rynek.Chmury się podziurawiły i nieśmiało wychodzi słonko.Ten optymistyczny akcent sprawia że kręcimy dalej na północ i obieramy za cel miasto świętej wieży.Po drodze w Starczy oglądamy jeszcze jeden drewniany kościółek.Docieramy do Częstochowy,trochę kręcimy po starym mieście,przejeżdzamy alejami pod Klasztor i wracamy w rejon dworca gdzie po wychyleniu szklanicy browarka ładujemy się w pociąg.Tak kończymy ładny dzień który zaczął się szaro,buro,mgliście.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj