W tym sezonie zaplanowałem sobie jeszcze „wbiegnięcie” na Śnieżnik Kłodzki.
Najlepszą opcją jest pokonanie trasy od strony miejscowości Stribrinice. Jadę więc do tej miejscowości. Samochód pozostawiam na drodze tuż przy znaku z zakazem wjazdu. Biorę narty i ruszam szlakiem wzdłuż Stribrickiego Potoku do Chaty Narvsi.
Po kilkunastu minutach stoję już na rozwidleniu szlaków i po założeniu nart ruszam w kierunku Stribrinickiego Sedla. Pogoda jest dziś doskonała. Marcowe słońce już dość mocno przygrzewa. Mimo że jestem lekko ubrany, szybko się męczę i pocę.
W miejscach, gdzie słońce ma dostęp, śnieg jest miękki, ale tam gdzie jest cień, trasa jest śliska. Po drodze zauważam wbite w śnieg pojedyncze narty biegowe. Dziwi mnie to troszkę, ale w drodze powrotnej wszystko zrozumiem.
Za Stribinickim Sedlem ratrakowana trasa się kończy. Są tu ślady nart i wiele śladów pieszych. Poruszam się wolno w górę w kierunku Śnieżnika. Droga wiedzie przez las okryty jeszcze śniegiem, który co raz pod wpływem temperatury opada .
Dość szybko dochodzę do źródeł Morawy. W tym miejscu znajduje się też głęboki lej, który oznaczony jest tablicą z informacją o zagrożeniu lawinowym. W pewnym momencie mam ochotę zawrócić, ale jestem już tak blisko.
Po drodze mijam ruiny schroniska, a przy nim „słonika” , który w tej części jest symbolem tej góry. Jeszcze kilka minut i dochodzę do szczytu. Pogoda jest przepiekana, w oddali widać szczyt Pradziada, a bliżej zbocza Susiny .
Na szczycie spotykam jedną osobę. Jest to mieszkaniec Stronia Śląskiego, także miłośnik gór. Rozmawiamy chwilę, a potem ruszam w drogę powrotną.
Dziś zjeżdża się szybko, zbyt szybko. W pewnym momencie upadam na ziemię, jedna z nart wypina się i leci w dół do lasu. Mam problem z odszukaniem narty. Szczęście, że dość gęsty las zatrzymuje narty i mogę spokojnie kontynuować zjazd. Wiem już teraz, skąd biorą się pojedyncze narty na trasie. Być może i moją ktoś by kiedyś odnalazł.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj