Tak jakoś się dotychczas złożyło, albo właśnie nie złożyło, że nie miałam jeszcze okazji odwiedzić Doliny Chochołowskiej podczas gdy kwitną krokusy. W tym roku więc uparcie polowałam na ten moment, gdy pojawi się szafranowy dywan. Trochę trzeba było poczekać, bo zima zacięcie walczyła z wiosną, ale w końcu udało się! :)
Z BB wyjeżdżamy o 5:00 rano tak by po 7:00 dotrzeć na parking w Siwej Polanie. Pogoda zapowiada się idealna, a Tatry ukazują się nam już na Słowacji. –foto2
W Zakopanem spory ruch, a jak się okazuje to również łowcy krokusów :) Parking jeszcze w miarę pusty, a wędrowców nie za wielu, więc czym prędzej ruszamy. –foto3
Idziemy równym tempem, a czas mija szybko. Cały czas towarzyszy nam szum Chochołowskiego Potoku. –foto15
Co kawałek pojawiają się pierwsze polanki, a wraz z nimi pierwsze krokusy, no i łowcy z aparatami. –foto40
Zaledwie po 1,5h marszu wyłania się przed nami Polana Chochołowska. Droga mija począwszy od wiosennej suchej drogi, poprzez błoto, a kończąc na śniegu. Przy wejściu na polanę robi się fioletowo, ale to raczej pojedyncze okazy lub małe skupiska. –foto72
Im dalej idziemy, tym robi się bardziej fioletowo. W otoczeniu szałasów i gór obserwujemy krokusowe połacie. –foto106,113
Znajdujemy ławkę, gdzie spożywamy śniadanie, a ja tymczasem biegam z aparatem :D W tym miejscu jest już prawdziwy szafranowy dywan. –foto126, 129, 170, 173, 206, 208, 214, 218
Po odpoczynku ruszamy fioletową ścieżką w kierunku schroniska. Pozastawiamy za plecami Kominiarski który prezentuje się imponująco. –foto221,295
Amatorów obiektywu jest pełno, nawet zakonnica wpada w „krokusowy szał” ;) –foto312
My znajdujemy sobie wygodny kamień i tam w zjawiskowym otoczeniu relaksujemy się w słońcu. –foto334, 348, 353
Po godzinie zmierzamy w kierunku Kaplicy Jana Chrzciciela, gdzie dostrzegamy jeszcze dogodniejsze miejsce i widoki. Pomimo, że na polanie wiosna, to Rakoń i Wołowiec wciąż w zimowej odsłonie. –foto368, 369, 384, 386, 392
Po kolejnej porcji leżakowania czas wracać. Na polanie robi się coraz tłumniej i z każdą minutą przybywa ludzi. Dostrzegamy to dopiero w drodze powrotnej kiedy dzikie tłumy dopiero zmierzają do celu. Nam udało się w spokoju pofocić i odpocząć. W tym roku coś nam szczęście dopisuje. Ale nie ma nagrody bez poświęceń. Pobudka o 4:00 rano nie należała do najprzyjemniejszych ;) To wszystko jednak nieważne, gdy trafia się na najlepszy weekend na krokusowe szaleństwo. Szafran spiski mnie zauroczył, a całe 80% tego piękna oddają zdjęcia.
A.N.
Całość w przyjemnej formie można przeczytać na blogu:
http://gorymywaytoheaven.blogspot.com/2015/04/szafranowe-dywany-dolina-chochoowska.html
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj