Belweder to nazwa urokliwej oazy usytuowanej na stromej skarpie, opadającej w kierunku wijącej się, błękitnej wstęgi Sanu. Widok na zakole rzeki i przedpola poprzedzające, zajmujące horyzont pogórzańskie pagóry, zapada głęboko w pamięci. Miejsce niewątpliwie godne zatrzymania i dłuższej kontemplacji napierających zewsząd pięknych widoków. Usytuowane zostało na obrzeżach Babic w cieniu kapliczki św. Krzysztofa. Miałem okazję już wcześniej być tutaj przy okazji wyprawy z Przemyśla do Tarnobrzega. Teraz mogłem rozkoszować się "uroczyskiem" wspólnie z Justysią. Zanim jednak długim, parokilometrowym zjazdem osiągnęliśmy Babice, to wcześniej była jeszcze przeprawa przez Pogórze Dynowskie. Szczególnie przy dojeździe do Pruchnika oraz pomiędzy Kramarzówką, a Babicami podjazdy były bardziej odczuwalne. Z drugiej strony podążaliśmy cały czas po wygodnych nawierzchniach asfaltowych, być może poza wyjątkiem krótkiego odcinka drogi pomiędzy Kramarzówką, a Heluszem. Za Babicami trasa się wypłaszczyła, przebiegając dolinami Sanu i Stupnicy, wcinającymi się wraz z nitką szosy w pogórzański krajobraz. Można było do woli podziwiać urozmaiconą rzeźbę krajobrazu w komfortowych realiach pogodowych ostatniego letniego weekendu. Zrobiliśmy sobie wiec kolejny, rekreacyjny przystanek na przydrożnej polane przy wpadających w ucho słowach piosenki z powtarzającym się refrenem "skąd wieje wiatr" w wykonaniu Grzegorza Markowskiego. Do dziś ten utwór dochodzący z poczciwej Noki kojarzy mi się z wyprawą na Pogórze Przemyskie i często go sobie odsłuchuję. W Birczy po zakwaterowaniu na ulicy Szkolnej znaleźliśmy jeszcze czas na wieczorne zwiedzanie tej niewielkiej miejscowości, będącej siedzibą. gminy. Zadbaliśmy tez o potrzeby podniebienia w przyjemnym, drewnianym wnętrzu restauracji "Forest".
Skomentuj