Rano jeszcze dość rześko , ale ruszam kilka minut przed ósmą . Od razu kieruje się stronę Przełęczy Puchaczówka. Pomimo porannego chłodu robi mi się ciepło , dodatkowo rozgrzewa mnie do czerwoności zawieszająca się rowerowa nawigacja . Za nic nie chce pokazać wcześniej wgranej trasy. Ale trudno , będę improwizował .
Po drodze wyprzedza mnie jakiś młodziutki mężczyzna. Ostro tnie pod górę , nawet nie ma czasu na powitanie. Początkowo mam nawet chęć go gonić , ale przede mną szmat drogi. Na przełęczy stwierdzam ,że nie działa mój telefon , szybki reset i jakoś sobie poradziłem. Do Bystrzycy szybki zjazd , po drodze na krzyżówce wyprzedzam tego kogoś . Pytam dokąd i otrzymuje odpowiedź „ahoj „…no to część i w drogę do Polanicy Zdroju a potem w kierunku Szczytnej. Mój GPS pokazuje jakiś ślad . Nie jestem pewny do końca czy to z trasy „Ryjka „ , ale postanawiam się go trzymać.
Z Szczytnej jadę dalej w kierunku Karłowa. Wąska , kiedyś asfaltowa droga pośród drzew jest bardzo właściwa na taki upalny dzień. Do Karłowa wyprzedza mnie tylko jedno auto . Zresztą kierowca po jakimś czasie zatrzymuje się i próbuje uzyskać od mnie informacje o przejezdności tej drogi. A ja nie wiem . Dla mojego roweru nie ma złych dróg.
Nie wjeżdżam do Karłowa , kieruję się w stronę Ostrej Góry. Krótki podjazd i potem 4 km serpentynami w dół. W przeciwną stronę podjeżdża kilkanaście osób , widać ,że to bardzo popularny podjazd. W Ostrej Górze zatrzymuje się na chwilkę na posiłek. Mała miejscowość a wszędzie tabliczki ostrzegające o „woskowym „ charakterze tego miejsca . Dodatkowo ilość znaków drogowych ustawiona na kilku metrach ..poraża.
Ruszam dalej w dół, mijam turystyczne przejście graniczne i jestem w Machovie. Byłem tu już kiedyś pieszo wędrując do Machowskiego Kryża.
Teraz jednak „ślad” prowadzi mnie w dół miejscowości a potem nagle skręca w prawo , gdzie zaczyna się przepiękny podjazd w stronę Polic . Szybki zjazd i jestem w Policach . Piękna miejscowość , cisza , mnóstwo rowerzystów . Mój „ślad „ się tu urywa . Po szlakowskazach stwierdzam ,że na trasie do Broumov jest Ostasz . Ruszam więc w tę stronę . Po kilku kilometrach odbijam w boczną asfaltową ścieżkę i pnę się stronę skał . Po drodze mijam parking / bezpłatny / oraz jakieś jadłodajnie. Rowerzystów tu niewielu i nikt nie wjeżdża w skały. Po ostatnich wyczynach terenowych z Ryjkiem pnę się na rowerku po kamienistej serpentynie . Gdyby nie drewniane schody / drabinki /pewnie objechałbym cały ten kamienny skansen. No cóż zobaczyłem kawałek tego dziwu przyrody , kiedyś tu wrócę na piechotkę a dziś wracam. Po drodze zatrzymuje się na szybki posiłek. Wybieram pierwszą pozycję z menu i Kofolę . Płace cos około110 koron. Może nie pojadłem za bardzo , ale na dalszą drogę musi starczyć.
Do Broumov docieram zamkniętą z powodu przebudowy drogą . Dzięki wykopom trasa jest fantastyczna . W Broumov wjeżdżam na rynek , dawno tu nie byłem. Jest pięknie . W centrum spotykam młodą „kolarkę „ , która jak się okazuje jest polką . Alicja…z krainy czarów na swoim nowiutkim rowerku , miła rozmowa i dalej w trasę.
Do Kłodzka jadę główną drogą , ale z Kłodzkiem skręcam na Rogówek. Może tu pod górkę ale za to spokojnie.
Jestem może trochę zmęczony i odparzony ..ale to wina pogody……fajny dzień , fajna trasa.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj