No cóż przyznam że same najlepsze perełki zostawiłem na ostatni dzień i poza tym, że pierwszy dzień zaoferował sporo innych to jednak zaskok był na wysokim poziomie właśnie dnia trzeciego.
Jak powiem, że na Melediwy to można jechać w PL, tylko z tą różnicą, że do tych wód się NIE wchodzi.
Trasę poprowadziłem dobrze znaną południową częścią po stronie Polskiej. Dodatkowo odkryliśmy dojazd do jeziorka Serdecznego które znajduje się na skraju moreny.
Natomiast niemiecka strona po raz kolejny wyrwała nas z butów. Skądś się musiało wziąć tych 76 jezior i tym razem mijaliśmy jedno po drugim.
Kolor i przejrzystość wody powala na kolana. W miarę zbliżania się do naszej wisienki na torcie pojawiały się kolejne atrakcje np. kolejka wąskotorowa . Nawet udało się złapać jeden skład i jechać równo z nim do stacji w okolice Kromlau.
Wisienką na torcie oczywiście zostaje diabelski most w parku rododendronów. Te jeszcze nie zakwitły ale zadzieje się to już lada dzień.
Kilka serpentyn w pobliskim lesie i lecimy na ścieżkę przyrodniczą do wąwozu w którym płynie lewy dopływ Raderschnitza.
I po raz kolejny pełne zakoczenie jaki klimat buduje to miejsce to co w nim jest. Potok meandruje wsród stromych zboczy po których jedzie się trawersami. Całości uroku dodają liczne drewniane mostki które przerzucają ścieżkę z lewej na prawą i odwrotnie.
Dzień niesamowity, dzień ładowania baterii i wylewania endorfin z każdym przekręceniem korby.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj