category-icon

KRYM2012 - Dzień 6

100 km
5 h 36 min
255 m
Ukraina, crimea, Solyane

CHARAKTERYSTYKA TRASY

2012-05-30
Ukraina, crimea, Solyane
category-icon
100 km
255 m
248 m
Średni
5 h 36 min
4/6
Trzeci dzień naszej wyprawy Polska - Ukraina - Republika Krymu

Więcej można przeczytać na naszej stronie klubowej:
http://www.sat4x4.pl/podroze/43-krym-2012/58-krym-2012.html

Środa 30 maja 2012
Wypoczęci, zadowoleni i żądni dalszego zwiedzania żegnamy się z mierzeją. Jeszcze przy okazji sprawdzamy jak wygląda drugi brzeg… odkrywamy że jest bardziej mulisty ale… ale u brzegu zrobił się kilkumetrowy wał, nie wiadomo jak głęboki – Grześ i Dorota zapadają się po kolana.
I nic w tym nie było by dziwnego gdyby nie to że cały wał jest … z muszelek. Niesamowite – ale zabawa !! Po drodze jeszcze mijamy stado krów pasących się – tak, tak – na plaży. Dziwnie to wyglądało, choć nie wiem kto był bardziej zdziwiony. My, widząc pasące się w samopas stado czy stado widzące nas w samochodach … na ich terenie
No dobra, żegnamy się z mierzeją i jedziemy dalej… mierzeja żegna nas jeszcze możliwością zobaczenia ruin twierdzy Genueńskiej.
Jadąc przez Lenino (tutaj wiele miejscowości i ulic jest jeszcze ku czci towarzysza Ilicza) docieramy do Szczołkina.
Tutaj zaplanowaliśmy odnalezienie starej nieczynnej elektrowni atomowej. Ze znalezieniem jej nie było większego problemu, już z bardzo daleka widać było ogromy reaktor ze stalową kopułą oraz całą strukturę wokoło. Elektrownia miała być uruchomiona parę miesięcy po awarii w Czarnobylu – i dlatego też z racji tego że konstrukcja była kopią tej pierwszej wstrzymano projekt a sama elektrownia nigdy nie ruszyła.
Szczołkino – to miasto które zbudowano dla przyszłych pracowników jak i również budowniczych elektrowni i po podjęciu decyzji o jej zamknięciu, pozostawiono miasto jak i ludzi samym sobie.
Całe tereny wokół miasta to jedno wielkie rumowisko budynków, pomieszczeń i instalacji zbudowanych dla zabezpieczenia i obsługi elektrowni. Gdyby nie złoża gazu jakie zostały odnalezione wokoło miasta – pewnie wymarło by jak wiele kołchozów jakie mijaliśmy.
Jadąc dalej przejechaliśmy również przez wielkie, olbrzymie cmentarzysko elektrowni wiatrowych. Ogromne wiatraki skrzypiały i wydawały takie dźwięki z siebie że … ciarki przechodziły po całym kręgosłupie.
Kierując się na wioskę Bielinsk zadecydowaliśmy o konieczności rozbicia jakiegoś obozu. Jakoś brakowało drogi w lewo która doprowadziła by nas do morza… a plaża praktycznie na wyciągnięcie ręki, tuż za pasem mokradeł i małego krzaczastego lasku. Co robić??
Szybka decyzja, jest ciepło i chcę się wykąpać w morzu. Wychodzę z samochodu – rozpoznanie terenu. Jest mokro ale nie grząsko – może damy radę. Przez radio proszę Dreada aby poczekał a ja z Dorotą postaram się jakoś przebić i … powoli, patrząc co chwila przed siebie i przez otwarte okno na oponę (jak bardzo się topi) brniemy coraz bliżej morza. Od krzaka do krzaka, zygzakiem – tak aby w razie niespodzianki móc się podpiąć do czegoś wyciągarką…. – udało się, plaża – morze.
Grześ – dawaj po moich śladach! Jesteśmy w pięknym miejscu – dzisiaj śpimy nad zatoczką z widokiem na miasto.
Obozik, kąpiel w ciepłym morzu i na kolację rybka !!

Komentarze