Swoją zimową przygodę w Tatrach zacząłem w tym roku. Po nabraniu doświadczenia na łatwych szczytach, przyszedł czas na coś trudniejszego – Kościelec – ikona Doliny Gąsienicowej. Przyciąga swoim kształtem i atrakcyjnością podejścia, zawiera elementy wspinaczkowe , brak tu sztucznych ubezpieczeń. Nawet w warunkach letnich jest odradzana niedoświadczonym turystom.
Najlepszym punktem startu na Halę Gąsienicową są Kuźnice. Na przełęcz między Kopami postanowiliśmy się udać szlakiem niebieskim przez Boczań, którędy szedłem pierwszy raz w górę, a który okazał się bardzo przyjemnym podejściem w przeciwieństwie do zejścia. Z przełęczy udajemy się do Schroniska PTTK na Hali Gąsienicowej, gdzie ogrzewamy się i nabieramy energii przed atakiem.
Kolejny etap to dojście do przełęczy Karb, na którą można się dostać na dwa sposoby. Pierwszy z nich prowadzi przez Czarny Staw Gąsienicowy. Na sam Karb dostajemy się żlebem, a nie letnią wersją szlaku. Druga opcja, którą wybieramy, prowadzi przez Zielony Staw Gąsienicowy i jest mniej wymagająca. Ze schroniska udajemy się czarnym szlakiem w kierunku Świnickiej przełęczy po drodze podziwiając otoczenie Doliny Gąsienicowej. A tam między innym Orla Perć, Świnica, wszystkim dobrze znany Kasprowy Wierch, czy nasz cel Kościelec, na którego spoglądamy praktycznie z każdej strony. Tuż za Zielonym Stawem schodzimy z czarnego szlaku na niebieski, którym dotrzemy do wcześniej wspomnianej przełęczy. Śnieg po drodze jest dość dobrze wydeptany i o dziwo ścieżka prowadzi niemal identycznie ze szlakiem, co może sugerować użycie śladu GPS przez przecierających.
Na Karbie kilka zdjęć, posiłek i żarty się kończą. Zakładamy raki, do ręki czekan i ruszamy na szczyt. Na podejściu mix warunków, a mianowicie sucha i mokra skała, lód oraz śnieg – w większości sypki. Czekan jedynie służył do zaczepiania się o skały, gdyż nie było możliwości wbicia go śnieg. Ale podejście do późniejszego zejścia było stosunkowo łatwe. Tuż przed wierzchołkiem do pokonania jest pionowa skała, która sprawia niemałe problemy, szczególnie jak się ma założone raki. Chwila kombinowania, ostatnie kroki i znajdujemy się u celu. A z Kościelca wspaniałe widoki na wcześniej wspomniane szczyty, a także ukryte z poziomu doliny Rysy i Wysoką oraz Tatry Zachodnie i Beskidy.
Po kilkunastu minutach czas na powrót, a na początek wspominana wyżej pionowa skała, która przy zejściu jest dużo trudniejsza. Zacząłem schodzić pierwszy i nie ukrywam, że namęczyłem się ze znalezieniem stopni. Sforsowanie skały dodatkowo utrudniały oblodzone skały, na których ślizgały się dłonie. Kolejne osoby z ekipy miały łatwiej dzięki naprowadzaniu ich na stopnie. Jeszcze w paru miejscach trzeba było się dłużej zastanowić nad zejściem, które na podejściu były łatwe do pokonania. Po dotarciu na przełęcz zdjęliśmy sprzęt, a do schroniska udaliśmy się tą samą drogą. Dalej do Kuźnic skorzystaliśmy z przyjemniejszego do zejścia żółtego szlaku, który prowadzi przez Dolinę Jaworzynki.
Pogoda dopisała, warunki na szlaku również, a wzmożona czujność pozwala na bezpieczne przejście tego szlaku. Doświadczenie zdobyte na tej górze bardzo duże, a satysfakcja z jej zdobycia o wiele większa.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj