Długo wyczekiwane okno pogodowe w Tatrach. Lampa zapowiadana na cały dzień. Cel grań między Kasprowym a Kopą. W lecie szlak banalny, jednak gdy spadnie śnieg sytuacja zmienia się diametralnie.
Starta standardowo w Kuźnicach, a na Kasprowy postanowiłem wybrać się przez Halę Gąsienicową. Szlak wydeptany na całej długości. Na szczycie ciepło i lekki wiaterek, ludzi sporo. Ale minusem byli kibice, którzy przed zawodami skoków narciarskich postanowili drzeć się w Parku Narodowym.
Z Kasprowego obieram kierunek zachodni i kieruję się w stronę Kopy. Tu również szlak przetarty i zamiast trzymać się letniego wariantu, staramy się iść jak najbliżej grani, aby omijać tereny lawinowe. W okolicach Suchych czub niestety trzeba trawersować i to od południowej strony, a tego dnia słońce mocno operowało stwarzając dodatkowe zagrożenie. Jednak śnieg dobrze się trzymał i pozwoliło to bezpiecznie przejść ten odcinek. Tu zaczęły pojawiać się chmury. Dalej po dojściu do przełęczy Pod Kopą Kondracką świeżego śniegu już nie było i raki idealnie wchodziły w zmrożony śnieg. Przebijanie słońca przez chmury dawały optymistyczne znaki, że na Kopie jest czysto. I nie myliłem się, tuż przed szczytem wyszedłem ponad chmury i ukazał się fantastyczny widok.
Po pół godzinie podziwiania widoków czas na zejście do Doliny Kondratowej, a po drodze Widmo Brockenu i niestety wejście w chmury. Na dole pogoda już paskudna.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj