W końcu Hel zdobyty :) .
Z Pruszcza wałem wzdłuż kanału do gdańska, później zaokrętowanie wraz z rowerkami na katamaranie i w śród spienionych fal na Hel. Na Helu oczywiście objazdówka po najciekawszych miejscach i w drogę. Pierwsze kilometry biegną wzdłuż głównej drogi ściezką rowerową szutrową i tak aż do Juraty. Do Władysławowa ścieżką z kostki. Uważąć trzeba na pieszych co beztrosko kręcą się tu i tam. Po drodze oczywiście kąpiel w otwartych wodach Bałtyku choć woda cgyba z 10 stopni miała brrr. W Władku wjeżdżamy na ścieżkę R10 i tak aż do Pucka gdzie jakoś ścieżka z kostki nam się urywa i wjeżdzamy w sieżynkę polną która przebiega prawie brzegiem zatoki. Po drodzr dużo ciężkich zjazdów oraz podjazdów. Często trzeba pokonywać na piechotę. Wyjeżdzamy w Rzucewie gdzie w końcu mamy pod kołami dobrą nawierzchnię. Pojawiąją się znowu znaki z ścieżką R10 oraz szlak niebieski którym w końcu docieramy do Gdyni z kąd już pięknym bulwarem przy samej plaży kierujemy sie do Gdańska. Tu rozstajemy się z częścią uczestnikow naszej wyprawy. Pozostał ostatni odcinek czyli wałem do pruszcza. I tak dobiegła nasza przygoda z półwyspem, na liczniku stuknęło 137 km. Dupcia boli, nogi bolą, ale wrażenia i widoki super. Polecam jak najbardziej :)
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj