Budzimy się w Płaskiej w pięknych okolicznościach przyrody zostało by się dłużej, ale trzeba jechać dalej. Więc znów pakujemy graty, szykujemy rowery i ruszamy w kierunku Suwałk. Poznani w pociągu, a potem spotkani w Płaskiej rowerzyści dają nam kilka jedzeniowych wskazówek, gdyż jechali z drugiej strony i już pewne rzeczy wiedzą :) Tak więc ruszamy, do Suwałk to jeszcze nadal płaszczyzna i jedzie się fajnie, dopiero za Suwałkami zaczynamy odczuwać, że trasa może dać w kość. Duża część trasy prowadzi bitymi drogami, wśród pól, lasów, gdzie pełno bydła i innej zwierzyny :) Pogoda aż zbytnio nam dopisuje, jest mega upał. Do suwał mamy około 50 km i jakoś tak sprawnie dojeżdżamy. Od razu kierujemy się na polecane nam przez rowerzystów kartacze w sklepo-barze zaraz przy torach. Pyszne!! I dwoma można się tak najeść, że idzie pęknąć. Posileni, wypoczęci ruszamy przez Suwałki dalej kierując cię w stronę najgłębszego jeziora - Hańcza 108 m głębokości. Liczymy, że skoro takie znane to pole namiotowe będzie. Mijamy kilkanaście podjazdów, już w tej części trasy są hopki, które mogą zmęczyć :) Ale w końcu docieramy nad jezioro. I tu mamy wielkie zaskoczenie, nie ma żadnego pola w koło :) Ale przemiły pan pozwala nam się rozbić na jego działce, tuż nad brzegiem jeziora, w miejscu gdzie jak się później dowiadujemy od jego matki kręcono sceny do filmu "Dlaczego nie" :) Jezioro czyste jak woda z kranu, aż miło się w nim wykąpać. Po raz drugi na tej wycieczce śpimy na dziko za przysłowiowy grosik :) Dziękujemy, że było dane nam to przeżyć :) To jeden z najlepszych noclegów :) Serio polecamy zaraz przy sklepie!!! Wieczorne ognisko, pogaduchy, śmiechy u cudowny czas :) Dzień 3 za nami!!!
Skomentuj