Dzień dobry,
Chcę się z Wami podzielić refleksją z wczorajszego wyjazdu.
Trasa Gdańsk-Krynica-Gdańsk, ok 140km.
Przejazd przez: Gdańk Śródmieście, Przejazdowo, Wiślina, Sobieszewo, Świbno, Mikoszewo, Jantar, Sztutowo, Nowy Świat.
Pomijając wiatr, to chyba jedyna przeszkoda, w dodatku w obie strony. Oczywiście omijając Gdańsk, trasą DDR wzdłuż Miałkiego Szlaku, Rafinerii, przez Przejazdowo dojeżdżam do Wyspy Sobieszewskiej. I tu zaczyna się najciekawsza przygoda. Przez Wyspę pojechałem nowo wybudowaną trasą DDR aż do Świbna. Tylko chwilkę zajęło oczekiwanie na prom. Przeprawa trwa około 15-20minut, koszt 5zł. Ponieważ od tego momentu nie wiedziałem jak przebiega dalej trasa R10, posiliłem się wgraną trasą pozyskaną z Traseo i wg niej podążałem dalej. Po kilkuset metrach z asfaltu na 501 apka kazała mi skręcić w lewo żeby już po 300 m zauważyć oznaczenia rowerowego szlaku R10 i R9. Wjazd w las był dla mnie wielką niewiadomą co do nawierzchni itp. Miłe rozczarowanie, w otoczeniu leśnych klimatów trasa jest szutrowa, utwardzona i naprawdę równa. Wyczuwalne są delikatne kamienie, ale główną atrakcją są szyszki, gałązki z drobne korzenie. I takie okoliczności gościły mi do Kątów Rybackich gdzie zmienia się chwilowo droga z płaskich, szerokich i prostych duktów w pagurkowate, kręte zawijasy, również w terenie zabudowanym miasta. Oczywiste jest to, bo miasteczko wklejone jest pomiędzy parkiem krajobrazowym Mierzei i wydmami gdzie nie dałoby się przejechać rowerem. Biorę te kilka km za dobrą zmianę i urozmaicenie na całej trasie. Druga taka zmiana to projekt wykonywanego przekopu Mierzei, tu również chwilowo trzeba zjechać z R10 na główną drogę 501, tu po raz pierwszy pojawia się widok Zalewu Wiślanego, aby za kilkaset metrów powrócić do lasu. Taka leśna aura towarzyszy już aż do samej Krynicy. Mało tego, przez długi czas jedzie się po skarpie wydmy, gdzie morze jest na wyciągnięcie dłoni. Końcowy etap, już w granicach Krynicy to rewelacyjny DDR z przystankami, ławeczkami i stojakami na rowery. 70km zleciało, przerwa na marinę, port, latarnię, posiłek i upragnioną kawę. Czas nieważny, nie on tu odgrywał główną rolę. Natomiast już wiedziałem, że nie będzie łatwo, gdyż całą drogę porwisty wiatr, często uderzający z boku nie odpuścił, nogom na pewno. Zatem z powrotem.....czytajcie od tyłu.
Mała różnica, martwiłem się czy prom w Mikoszewie będzie pływał ze względu na zbyt dużą falę na Wiśle - pływa!!! Miałbym około 30 km więcej do zrobienie. Pocieszony tą informacją pojechałem przez Przegalinę, dzięki czemu objechałem wyspę dookoła.
Zaliczyłem ok 140 km, kilka skradła mi aplikacja.
Zdecydowanie polecam, do zrobienia dla każdego z uśmiechem na twarzy. Bolące nogi, odparzenia na tyłku będą niczym przy wspomnieniach i widokach.
Pozdrower