Wycieczka skiturowa przy kilkustopniowy mrozie (rano w Zawoi -8) i pięknej pogodzie z parkingu przy dolnej stacji wyciągu na Mosorny Groń przez przełęcz Krowiarki na Halę Śmietanową. Pierwszy odcinek szlakiem niebieskim częściowo drogą jezdną a w końcowym odcinku przez malowniczy las z kilkukrotnym przekraczaniem potoków spływających z Sokolicy. Na przełęczy Krowiarki parking prawie pełny. dużo ludzi wybierało się na Babią. Z przełęczy czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim z początku dość stromo w stronę głównego grzbietu Pasma Polic. Po drodze kilka kulminacji. Pierwsza do zdobycia to Syhlec z którego trzeba obnizyć się o niecałe 100 metrów. Zjazd nie bardzo przyjemny pomiędzy drzewami ale jak najbardziej mozliwy. Jechaliśmy na fokach. Po obniżeniu się ponowne podejście tym razem na Główniak. Z Główniaka zjazd ledwie kilkumetrowy a następnie w miarę łagodne jednostajne podejście aż do Hali. Jedynie na kilku ostatnich metrach trochę stromiej. W punkcie oznaczonym jako Cyl Hali Śmietanowej czerwony szlak skręca w kierunku Policy a my dalszą drogę kontynuowaliśmy żółtym na Mosorny Groń. Na początku zjeżdżaliśmy na nartach ale gdy zrobiło się naprawdę stromo a ścieżka miała kilkadziesiąt centymetrów szerokości zdjęliśmy narty i kilkaset metrów pokonaliśmy z buta. Nie ma żadnej opcji zjazdu przez las z powodu gęstwiny drzew i gałęzi wyrastających z pni już przy samej ziemi. Po tym nieprzyjemnym odcinku znaleźliśmy się na szerokiej drodze na której było widać ślady zjazdu z góry. Nie wiem skąd te ślady prowadziły ale kierunek mógł wskazywać Halę Śmietanową. Na górze jednak nie wypatrzeliśmy innej alternatywnej opcji zjazdu. Po dotarciu do szerokiej drogi grzbiet się wypłaszcza i już komfortowo wyprowadza na Mosorny Groń. Po obowiązkowym piwie w karczmie przy górnej stacji wyciągu narciarskiego pozostał już jedynie zjazd nartostradą na parking gdzie mieliśmy samochód. Wycieczka udana. Dwie niedogodności to pierwszy odcinek zjazdu z Hali i poza kilkoma krótkimi odcinkami praktycznie brak widoków. 95% trasy prowadzi w lesie.
Skomentuj