Bratysława za dnia

Dodano 16 czerwca 2016 przez plik GPX
Bratysława za dnia
  • Opis
  • Mapa
  • Punkty

Kod trasy

79918
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce

Informacje

  • Rodzaj aktywności: Rower szosowy
  • Stopień trudności: Średni
  • Gwiazdki:  4.2
  • Dystans: 105 km
  • Czas trwania: 10 h 46 min
  • Średnia prędkość: 9,78 km/h
  • Przewyższenie: 123,53 m
  • Suma podejść: 505,22 m
  • Suma zejść: 476,87 m
  • Data: 6 maja 2016
  • Lokalizacja: Bratysława
475876
Bratysława
475877
Bratysława
475878
Bratysława
475879
Bratysława
475880
Bratysława
475881
Bratysława
475882
Bratysława
475883
Bratysława
475884
Bratysława
475885
Bratysława
475886
Veľké Leváre
475887
Brodské
475888
Břeclav
Bratysława pojawiła się w planach już półtora roku temu, kiedy dostałem przewodnik po Słowacji. Lubię ten kraj i od początku mojego rowerowania odwiedzam go przynajmniej raz w roku. Nie mogło być inaczej i teraz, w dodatku miałem okazję odwiedzić stolicę.
Tym razem noc była bezdeszczowa. Z wczorajszej rozmowy ze stróżem zrozumiałem, że do godz. 6.30 mam oddać klucz i opuścić kemping. Nie wiem, na ile legalne to było z jego strony, ale jako że dotarłem na miejsce po godz. 22, to nie było szans, abym wyruszył tak wcześnie. Gdy się już pozbierałem, na stróżówce spotkałem innego człowieka, ale był on zajęty rozmową, więc tylko oddałem klucz i poszedłem sobie. Bez pytań, bez problemów. Ciekawe, ile zaoszczędziłem na tym całym interesie.
Ostatnie pieniądze wydałem na jedzeniu, więc dzisiaj musiałem oszczędnie gospodarować prowiantem. Nie mogłem nawet spróbować słowackiej kuchni, ale jeszcze tam wrócę i już nie będę miał Austrii na swojej liście przejazdowej. Tymczasem po śniadaniu udałem się do centrum. Nie mogłem uwierzyć, że pokonałem wczoraj taki kawał drogi do kempingu. A ponieważ zapowiadał się upalny dzień, to już od rana jechało się dosyć nieprzyjemnie. Stare Miasto było przepełnione zagranicznymi turystami. Spotkałem również wielu uśmiechniętych sakwiarzy. A gdy nie miałem pomysłu, gdzie by się jeszcze pokręcić, to pojechałem pod zamek. Do środka nie zaglądałem, bo zakaz z rowerem, a i ani centa przy sobie nie miałem. Wjechałem na pobliski taras widokowy, który swoją panoramą rekompensował wcześniejszą niewygodę. Zamek bratysławski jest jednym z najpiękniejszych, jakie widziałem.
Nie chciało mi się zjeżdżać ze wzgórza zamkowego, więc po prostu pojechałem dalej, w kierunku Czech. Po drodze próbowałem jeszcze odnaleźć jakiś punkt widokowy na miasto, ale z początku mi się do nie udało. Dopiero później i zupełnie przypadkiem natrafiłem na niezabudowane zbocze, z którego rozpościerała się panorama, niestety pod słońce. Wyjazd z miasta był ciężki. Duża liczba aut mnie niepokoiła. Przecież tuż obok biegnie autostrada, więc dlaczego tylu kierowców wybiera taką starą drogę? Dobrze przynajmniej, że było odrobinę pobocza.
Wspomniałem o upalnym dniu, ale tak źle nie było, bo miałem cały czas pod wiatr, więc mogłem się chłodzić do woli. Co poza tym? W sumie nic. Nudziłem się mocno. Tytuł tej wycieczki powinien brzmieć dwójka, bo pół dnia spędziłem na drodze krajowej o tym numerze. W końcu jednak dojechałem do Czech. Od razu spotkałem patrol policji. Coś mi po głowie chodziło, że trzeba mieć kask na głowie, bo razu pewnego jakiś Czech w rowerowym wdzianku krzyknął coś do mnie, gdy jechałem z gołą głową. Stąd też odrobinę się obawiałem panów, bo żeby wyrównać opaleniznę, jechałem bez nakrycia. Ale nic złego mnie nie spotkało, a teraz jestem o tyle mądrzejszy, że wiem, iż kask w Czechach ma obowiązek posiadać rowerzysta, ale do lat osiemnastu. Potem to jak w Polsce.
Po całym dniu jazdy pod wiatr byłem wykończony i zacząłem się rozglądać za noclegiem. Wypatrzyłem jeden taki kemping, a skoro już się znalazłem w kraju, w którym mogłem coś kupić, to pomyślałem o odwiedzeniu restauracji, ale jedyne, co odwiedziłem, to sklep. Potem jeszcze kawałek drogi i dotarłem na miejsce. Mój pierwszy czynny kemping w Czechach. To jednak jest możliwe! Pod okienkiem nastałem się z pół godziny, bo panie nie mogły czegoś uruchomić, potem jeszcze tłumaczenie napisów na dowodzie osobistym, bo panie były słabe z języków obcych i mogłem się rozbić. Nie wiem tylko czemu na koniec rozmowy dodały, że mam następnego dnia pójść sobie precz (jděte pryč). Wiem, że kemping trzeba opuścić, ale po co jeszcze to podkreślać, próbując przez kolejnych kilka minut wytłumaczyć nie wiadomo co?
Komary strasznie cięły, ale na szczęście tylko przez parę godzin. Po zmroku dały sobie spokój. Zobaczyłem siebie w lustrze i wiedziałem już, dlaczego spotkane na kempingu dziewczęta chichotały do siebie, gdy się mijaliśmy. Przypominałem Rudolfa jeszcze mocniej niż ostatnio.
Marzy mi się dostać do domu na rowerze, jednak to niemożliwe, bo zostały mi 3 dni jazdy pod wiatr. W dodatku zużyłem prawie wszystkie zębatki w kasecie i mogę używać już tylko trzech biegów. Po powrocie będzie konieczny serwis, ale na szczęście wszystkie potrzebne części już mam.
brak wystarczającej ilości ocen

Skomentuj

Zaloguj się, aby komentować i oceniać trasy
Moja mapa 0

Dbamy o Twoją prywatność

W celu zapewnienia naszym użytkownikom usług na możliwie najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Uzyskujemy dostęp i przechowujemy informacje na urządzeniu oraz przetwarzamy dane osobowe, takie jak unikalne identyfikatory i standardowe informacje wysyłane przez urządzenie czy dane przeglądania w celu wyboru oraz tworzenia profilu spersonalizowanych treści i reklam, pomiaru wydajności treści i reklam, a także rozwijania i ulepszania produktów. Za zgodą użytkownika nasze aplikacje korzystają z precyzyjnych danych geolokalizacyjnych.

Kliknięcie w przycisk "Akceptuję", oznacza wyrażenie zgody na przetwarzanie danych zgodnie z powyższym opisem. Dokładne zasady zostały opisane w naszej Polityce Prywatności.