Dla osób nie lubiących jazdy ostro pod górę (a później szybko w dół) mam kolejną fajną i pełną pięknych widoków trasę wzdłuż Wisły. Tym razem wystartowałem przy pięknym, nowym wiadukcie nad Wisłą w Bobrku. Jazda wałem wzdłuż Wisły nie trwała długo i wnet trzeba było zjechać z wału na okoliczne drogi. Na szczęście trasa Velo Metropolis jest bardzo dobrze oznakowana. Oznaczenia stoją co kilkaset metrów maksymalnie i tylko raz na tej trasie miałem wątpliwości czy dobrze jadę, ale okazało się, że jest ok. W Oświęcimiu natknąłem się na krowę, która głośno krzyczała na przechodzące czy przejeżdżające osoby. Głodna nie była, bo trawy wokół pełno, ale jednak krzyczała. Może pełna mleka była. Za Oświęcimiem zatrzymałem się na chwilę w Miejscu Obslugi Rowerzystów. Piękne, z daszkiem, miejscami dla rowerów, piękną mapą tras rowerowych i stanowiskiem do naprawy i regulacji roweru. Przed Harmężami moje ulubione krajobrazy - stawy rybne. Dużo stawów dużych i mniejszych. Jadąc między stawami dojechałem w końcu do Brzeszcz i zacząłem szukać drogi powrotnej. W końcu zobaczyłem w oddali szyb kopalni w Brzeszczach co było celem mojej wycieczki, więc w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku ruszyłem w powrotną drogę. W pewnym momencie wjechałem na most z zakazem wjazdu. Gromadka okolicznych mieszkańców nic nie robiła sobie z zakazu więc postanowiłem wziąć z nich przykład. Inaczej trasa była by dłuższa o całkiem niezły kawałek drogi. W Brzezince przejechałem wzdłuż ogrodzenia z drutu kolczastego dzielącego były obóz koncentracyjny od świata. Za każdym razem kiedy jestem w tym miejscu jestem przerażony tym, co działo się tam kiedyś dawno temu, ale to już nie temat na teraz. Ostatni odcinek pokonałem już ulicami Oświęcimia. Wisienką na torcie był przejazd wiaduktem nad Wisłą.
Skomentuj