Jako że Barbie śmiga już na rowerze drugi sezon, postanowiłem zabrać ją w teren trochę ciekawszy niż płaskowyże katowickie. Wybór padł na Jurę i teren już mi znany.
Trasa przez pierwsze 8-10 km wymagająca ciut więcej uwagi niż poświęca leniwiec zabierający się do snu, ale to Jura, a nie kółko różańcowe. Kamienie i korzenie występują od czasu do czasu.
Ale dla ich wielbicieli trasa obowiązkowa, dalsze 28 km może nie już tak mocno wymagające technicznie, ale za to dość interwałowe, ale prawdziwy rowerzysta górek się nie boi :))
Polecam dla każdego chcącego sprawdzić się w trudniejszym niż niziny terenie, a jednocześnie bojącego się jeszcze wybrać w góry.
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj