Góra zmasakrowana przez infrastrukturę narciarską, widoczna chyba z każdego miejsca w Sölden a mimo to zupełnie pomijana zarówno w przewodnikach jak i na oficjalnej stronie doliny Ötztal. Można na nią wejść na trzy sposoby: od północnego wschodu, idąc prosto z centrum Sölden kombinowaną drogą składającą się ze szlaków rowerowych, stoków narciarskich i trasy widokowej Gletscherstraße lub od południowego wschodu, idąc z Sölden do schroniska Gaislachalm, później w stronę jeziora Gaislacher See i dalej na szczyt. Trzeci szlak, biegnący niemal równolegle do górnej kolejki Gaislachkoglbahn był zamknięty ze względu na prace budowlane prowadzone pod kopułą szczytową Gaislachkogel. Trasa południowa jest z całej trójki najdłuższa ale chyba najciekawsza. My, ze względu na ograniczenie czasowe (w dół zjeżdżaliśmy kolejką, która latem kursuje tylko do godziny 16:45), wybraliśmy niezbyt atrakcyjną i krótszą (ale i najłatwiejszą) drogę wschodnią. Od strony technicznej wejście na szczyt Gaislachkogel porównać można do "zdobycia" Śnieżki, niemniej ponad 10 kilometrowa trasa z różnicą wysokości wynoszącą 1800 m naprawdę daje w kość.
Sama góra może się podobać lub nie, jednak dla niespełna 10 letniego dziecka jest chyba najbezpieczniejszym sposobem na zdobycie pierwszego w życiu alpejskiego trzytysięcznika. Satysfakcja i radość - gwarantowane.
Informacja dla zmotoryzowanych: parkingi przy dolnej stacji kolejki Gaislachkoglbahn są bezpłatne