5.30 ruszaliśmy pociągiem do Leborka. Tam o 9.30 rozpoczęłam się nasza dzisiejsza przygoda. Najpierw 35km malowniczych wzniesień a potem lasu na trasie asfaltowej do Łeby. Tam rozpoczęła się extrema. Terenem wzdłuż jeziora Serbsko, tam śnieg dziewiczy, ale tylko 2-5cm grubości więc jechało się dobrze. Jak wjechaliśmy na leśną drogę to śniegu zaczęło przybywać. I tak było już przez całą trasę - kilkanaście cm, na szczęście te drogi były już mniej lub bardziej uczęszczane przez pojazdy silnikowe:) Niezapomniana była przeprawa przez wydmy, to trzeba przeżyć i to był gwóźdź programu. Oczywiście brnęliśmy tam w śniegu po kolana miejscami, ale widok i przygoda bezcenna:) Po godz 17 dojechaliśmy do Karwii mając 90km z czego bisko 60 w terenie. Dalej udaliśmy się do Wejherowa na pociąg. Udało się zlapać ostatnie połączenie do domu.