Po wczorajszym dość forsownym biegu , dziś coś łatwiejszego . Tylko świadomość ,że dawno nie byłem na Brusku zdopingowała mnie do wyjścia z domu . Chociaż powodów aby tego nie robić było wiele . Na dworze przecież zimno , leży śnieg ...no tak ale jak będzie zielono to pobiegać raczej się nie da .
No to wyjeżdżam do Bielic . Dojazd do wioski przygotowany znakomicie , do zimowego parkingu także super . A i sama trasa już od początku sprawia wrażenie przyjaznej . Tylko lecieć :)
Faktycznie dziś bieg to przyjemność , trochę ciężko na Białym Spławie , ale tam ostro pod górkę . Na rozdrożu spotykam turystę z Wrocławia , stawia pierwsze kroki , gubi kierunki . Chce pobiec w kierunku Paprska. Kieruję go w tamtą stronę i troszkę mu zazdroszczę . Za chwilę zobaczy po raz pierwszy Travną Horę , może się zakocha ....
a ja biegnę w stronę mojego kochanego Bruska . Ten chyba nigdy mnie nie zawiódł , bez względu na pogodę zawsze pięknie i tajemniczo. I jeszcze trochę w kierunku przełęczy Trzech Granic. Potem szybki odwrot do domu . W zasadzie to już tylko zjazd , Dziś powinno być dobrze . Z Wielkiego Szengena zjeżdżam szybko , za szybko . Na rozdrożu robię pięknego fikołka . Padam na twarz . Troszkę mnie to oszałamia . Ale zaraz się zbieram . Sprawdzam jak tam moje narty ....super...są całe . I znowu zaczynam zjazd w stronę Bielic....a trochę mnie żebra bolą ....e tam to nic , dobrze ,że narty całe
Pobierz trasę w aplikacji
Wpisz kod w wyszukiwarce
Skomentuj