Wolbrom - Podzamcze - Wolbrom

Mimo coraz krótszego dnia, zdecydowałem się na dość długą wycieczkę i przebiegała ona po terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Wystartowałem z Wolbromia i wkrótce dotarłem do Poręby Dzierżnej, gdzie m.in. znajduje się XVIII wieczny dworek. Z bliższych oględzin tego dworku zrezygnowałem, albowiem wewnątrz ogrodzenia biegały dwa psy nie wyglądające na kanapowce a jakość ogrodzenia wzbudzała moje obawy. Następnie na mojej drodze był las w okolicy miejscowości Udórz skrywający ruiny mało znanego zamku. Dotarcie do tych ruin zajęło mi dużo czasu, gdyż z powodu nieprzystosowania dla rowerów prowadzącego do nich szlaku, postanowiłem poszukać może dalszej ale dogodniejszej drogi. Skutek był taki, że aby dotrzeć do ruin musiałem prowadzić rower na przełaj przez las czego nie ułatwiało mi zniknięcie sygnału GPS. Na szczęście dotarłem do ruin i dalsza droga była już zdecydowanie łatwiejsza i dość sprawnie mijałem kolejne miejscowości. W Wierbce miałem możliwość podziwiania, pewnie pięknego kiedyś pałacu, będącego dziś jedynie ruiną. W następnej Pilicy znajdowało się wyjątkowe nagromadzenie zabytkowych i ciekawych obiektów przez co straciłem w niej trochę czasu. Z Pilicy ruszyłem w stronę Podzamcza, po drodze jednak zahaczyłem o Giebło, w którym znajduje się skromny dworek, pełniący obecnie funkcje publiczne oraz bardzo cenny, niedawno właśnie odrestaurowany kościół. Po dotarciu do Podzamcza okazało się, że tam akurat też są prowadzone prace w zamku Ogrodzieniec. Ponieważ i tak na większe zwiedzanie nie miałem już czasu, po zrobieniu z zewnątrz kilku zdjęć ruszyłem w dalszą drogę tym bardziej, że czas, którego trochę straciłem w Pilicy i przy zamku Udórz, zaczął mnie gonić. Podczas tej wycieczki dzień głownie był pochmurny i już w Podzamczu miałem wrażenie jakby zaraz miało zmierzchać, a przecież byłem dopiero w okolicach połowy trasy. Na szczęście, na drugiej części trasy, mimo że była prawie tak samo długa jak pierwsza, było znacznie mniej interesujących mnie obiektów więc miałem nadzieję na szybsze jej pokonanie. A obiekty, które mi zostały to kościoły w Ogrodzieńcu, Dłużcu i Gołaczewach oraz ruiny strażnicy w Ryczowie. Gdy byłem przy przedostatnim obiekcie, czyli kościele w Dłużcu, zaczął kropić deszcz, przez co zrobiło się jeszcze ciemniej niż powinno być o tej porze przy ładnej pogodzie. Zacząłem się zastanawiać nad skróceniem trochę trasy i pominięciem kościoła w Gołaczewach. Na szczęście zrezygnowałem z tego pomysłu skrócenia trasy bo opady deszczu wkrótce ustąpiły i po zaliczeniu kościoła w Gołaczewach udało mi się dotrzeć do kończącego wycieczkę Wolbromia przed zapadnięciem zmroku.