Trasa nad morzem szlakiem Green Velo
Betonowy pirs. Przystań Kadyny.
Hmmm. Przystań lata świetności ma za sobą.
Ale jest fajnie. Słoneczko i zefirek od Zalewu.
Hotel pod Srebrnym Dzwonem.
Budynek dawnej szkoły w Kadynach to dzisiejszy ekskluzywny hotel "Srebrny Dzwon" z restauracją i SPA. Szkoła wybudowana została w latach 1902-1905, a zaprojektowana przez słynnego architekta Konrada Steinbrechta. Szkoła działała do końca lat 90-tych XX wieku. Po sprywatyzowaniu obiekty zostały pięknie odrestaurowane. Przeszłość przypomina posrebrzany dzwon, który kiedyś odmierzał czas lekcyjny i zapewne od niego pochodzi nazwa hotelu.
Piękne zabytkowe budynki i uroczy ogródek z żwirowymi alejkami.
Dawny dom opieki starszych (Altersheim - Dom starców), dzisiaj funkcjonuje jako budynek mieszkalny.
Budynek dawnej poczty cesarskiej w Kadynach.
Dzisiaj mieszka tu sołtys.
Dawna karczma Gottschalk.
Dzisiaj mieści się tu bar Konik.
Brama do pałacu cesarza Wilhelma II. Zwieńczenie słupów, przypomina artyleryjskie pociski.
Barokowy pałac najprawdopodobniej z XVII w. Wokół pałacu rozciąga się rozległy park graniczący z malowniczym rezerwatem przyrody , z około 200-letnimi bukami i pojedynczymi dębami. W skład wspomnianego zespołu pałacowego wchodzi również: dom kawalerów, stajnie, magazyny, stodoła, dawna gorzelnia, brama przejazdowa. Chyba w ciągłym remoncie.
Kadyny Country Club.
Hotel, restauracja i SPA w dawnym folwarku.
A tu słynna cesarska manufaktura ceramiki.
Wytwarzała majoliki - rodzaj bogato zdobionego fajansu.
Działa jeszcze - ale to chyba tak zwany ostatni Mohikanin.
Na początku jest kawałek nieforemnej gliny.
Ale po kilku ruchach nogami na zabytkowym kole i wprawnych ruchach namoczonych dłoni, mamy zgrabny wazonik.
Wyjeżdżąmy przez bramę dawnego folwarku.
Największa w Europie pięknie zachowana zabytkowa stodoła.
No jak to PKP - pociąg się spóźnia. Już sześć lat opóźnienia.
Zabytkowy cmentarz ewangelicki.
Leży tu karczmarz Fritz Gottschalk.
Z niemałym trudem odnajdujemy w chaszczach ruiny neogotyckiego kościoła ewangelickiego o nazwie „Świątynia Pokoju”, zbudowanego w latach 1913–1917 na polecenie cesarza Prus Wilhelma II, dla którego Kadyny w tamtym czasie były letnią rezydencją. Świątynia, zaprojektowana przez Arthura Kicktona w stylu neogotyckim, była okazałą budowlą o doskonałej akustyce. Bogaty wystrój wnętrza został wykonany w miejscowej cegielni i fabryce majoliki. Świątynia przetrwała II wojnę światową z niewielkimi uszkodzeniami. Niestety w 1958 kościół na polecenie władz komunistycznych rozebrano. Cegłę z rozbiórki także wykorzystano m.in. przy remontach elbląskich kościołów.
Czyżby wejście do podziemi?
Kapliczka przydrożna p.w. Świętego Krzyża z 1777 roku.
W górnej części ma prostokątnie zamknięta wnękę w której mieści się wielki krucyfiks z rzeźbą Chrystusa. Całość kapliczki przekrywa czterospadowy daszek zwieńczony różą wiatru.
Bardzo zniszczona kolumna prawdopodobnie z XVIII wieku. Na niej figura św. Antoniego z Padwy z Dzieciątkiem.
Jedziemy do klasztoru.
Dawny klasztor franciszkanów. Został założony w latach 1682-1683, w miejsce staropruskiego grodziska, a po latach rozwiązany przez władze pruskie w 1826 r.
Z zespołu budynków klasztornych z XVIII w. zachowały się jedynie mury kościoła i część budynku mieszczącego pokoje gwardiana (przełożonego domu zakonnego).
Obecnie to Zakon Braci Mniejszych Franciszkanów.
Mieszka tu obecnie 3 mnichów.
Nowy ołtarz kościoła, po odbudowie.
Obraz Matki Boskiej, cały zrobiony z muszelek.
Za klasztorem stoi wieża widokowa.
A oto 700 letni dąb szypułkowy - tzw. Dąb Bażyńskiego.
Niezły grubas - obwód pnia niemal 10 metrów!
Zakład Majoliki z 1905 r. - rodzaj bogato zdobionego fajansu
Wytwarzano tu rewelacyjne kafle oraz majolikowe cudeńka, które dziś są prawdziwymi rarytasami muzealnych i kolekcjonerskich zbiorów.
Niestety nie można wejść do środka i tylko fota przez płot.
Przybrzeżna wyborna betonka z Suchacza w kierunku Tolkmicka.
Popas nad brzegiem zalewu.
Od plaży w Kadynach, pedałujemy trasą Green Velo.
Piękny budynek stacji dawnej Kolei Nadzalewowej w Tolkmicku.
Obecnie własność prywatna i chyba jest dla niego nadzieja, sądząc po remontowych rusztowaniach.
Dzionek kończymy w barze "Sami Swoi".
Skomentuj