Kolejne skirajzowanie na Soszowie. Tym razem udało się już zacząć tuż po 8:00 i się to bardzo opłaciło, bowiem stok był super wyratrakowany. Niestety problemem okazała się wysoka temperatura, prawie 10 stopni, co szybko zniweczyło cale ratrakowanie i po jakiś półtorej godzinie, stok przypominał oraczkę. Ciepła, słoneczna pogoda zachęciła wielu narciarzy do szusowania, co potęgowało powstawanie muld. Moje jeżdżenie skończyło się po 11.00 inie żałuję, bowiem o tej porze na stoku była oraczka. Szusowanie nieco utrudniały spore porywy halnego, ale on sam jakoś specjalnie nie dawał się we znaki. Piękne widoki też dodały uroku. Na koniec krótki spacer po czeskim lesie i do domku. Podczas tej skirajzy miałem na sobie nową kurtkę narciarską, która zdawała super egzamin i będzie wykorzystywana na skirajzy. Podczas rajzowania, usłyszałem niezły tekst, że tam nie ma porządnej toalety, ale mają za to dobrą kaszankę - od razu pokapowałem się, że jest to osoba spoza Śląska, bo u nas nie ma czegoś takiego jak kaszanka, a jest krupniok. Natomiast jest różnica między kaszanką a krupniokiem: w kaszance jest kasza, a w krupnioku są krupy :)
Skomentuj