Długo oczekiwana wycieczka w góry. Całe wakacje nie było czasu choćby na małe wejście, i powiedzieliśmy sobie, że choćby padało to musimy rozruszać nasze zastałe turystyczne nogi. Pogoda przez całą drogę dojazdu nie rozpieszczała i padało cały czas, raz mocniej raz lżej. Na miejscu, jeszcze występował drobny deszczych, ale najbardzie w skurę nam dały mokre liście na ścieżce, których było pełno poprzez przewalone drzewa. Wychodziło się całkiem spokojnie, i co najwaźniejsze nie wiało. widoczność, jak można się domyśleć zerowa. Na trasie nikogo nie spotkaliśmy ani w drodze do schroniska ani w drodze ze schorniska, natomiast w samych schornisku chyba cała wycieczka. Wyjście zajeło na 3h, zejście 2h, czyli dokładnie tyle ile zakłądaliśmy. Niestety pomidorowa, na miejscu nie rozpieszczała, i lepiej było skupić się na kromce z konserwą i herbata. Już wkrótce zima, wieć trzeba nabrać powoli kondycji i zaprawić się na wietrze i zimnie.
Skomentuj