Rodzinna rowerowa niedziela!

Pogoda się poprawiła to trzeba było wyciągnąć sprzęty i ruszyć na przejażdżkę, Po wczorajszej ciężkiej nocy wiadomym było, że dzisiejszy wypad musi być raczej mało wymagający :) i takowym właśnie był. Rano się zebraliśmy i rodzinnym składem ruszyliśmy popedałować. Trasa prosta, dla każdego, km 50 w 99 % po asfalcie :) Wszystko szło miło, łatwo i nawet nudno, ale wiedziałam, że na Andrzejka zawsze mogę liczyć i oczywiście nie zawiódł mnie. Najpierw wyprowadził nas na remontowany kawałek drogi krajowej E7 i nakazał szybciorem przebyć między samochodami. A później no właśnie... była droga i drogi nie ma :) Ale Andrzejos pewien, że była wszczyna poszukiwania i natrafiamy na zielony szlak rowerowy koło zajazdu O'kay. No szlak jest ale początek raczej mało przejezdny więc rowery na plecy i wio. Dobrze, że tylko kilka metrów :) Dalej już się okazało, że droga jednak była i nadal jest nawet bym powiedziała leśna autostrada. :) Tyle, że po kilkunastu metrach niespodzianka okazuje się, że napotykamy taśmy i przejazdu niby nie ma dziura w ziemi za to jest :) Ale szybko stwierdzamy, że robią jakieś rury i dla chcącego nic trudnego, więc rowery na plecy i przebywamy kolejną przeszkodę. Teraz już prosto bez przygód na Skarbową Górę , gdzie odbywała się uroczystość odsłonięcia pamiątkowej tablicy Gen. Hedy "Szarego". Trafiamy na msze, Zyga w stroju wiadomo rowerowym wpada z aparatem między ludzi i robi zdjęcia. Zamarzamy już prawie, ale ciepły poczęstunek ratuje nam życie. Herbatka, bigosik, kiełbaska i słodki rogaliczek przyjęte. Czas wracać do domu. Mamy piękne życie, kocham ten stan :) Takich niedziel życzymy sobie więcej. A pogoda niech nas rozpieszcza jak najdłużej. Hej!!!!!