Pogoda nie najgorsza .Rano był przymrozek , ale koło 8 jest już całkiem znośnie. Autobusem podmiejskim dojeżdżam w okolice Zamku Chojnik . Powinienem do Jagniątkowa , ale w niedziele w tym kierunku autobusy kursują rzadko. Ruszam więc asfaltową drogą . Po około godzinie i przebyciu ponad 4 kilometrów zatrzymuje się na chwilę przy Domu Hauptmanna, niemieckiego pisarza , noblisty.
Muzeum czynne w niedziele od godziny 9. Zatrzymuje się na chwilę i ruszam czarnym szlakiem w kierunku Schroniska Pod łabskim Szczytem.
Kilka lat temu przemierzyłem tę trasę w śniegu i we mgle. Tym razem udaje mi się przejść szlak suchą nogą i przy dość dobrej widoczności. Niedaleko schronisko zaskakuje mnie troszkę niewielki opad świeżego śniegu , robi się dość chłodno i niebo zaciąga się czarnymi chmurami.
Zatrzymuję się na krótki odpoczynek w Schronisku Pod łabskim Szczytem.
Wewnątrz jest ciepło , przytulnie i ciepło. Herbata z cytryna i cukrem 3 złote, ceny innych towarów także nie oszalały i mam wrażenie ,że schronisko jest przyjazne turystom. Panuje tu także umiarkowany ruch turystyczny. Jest ono oddalone na tyle od skupisk ludzkich aby przybywali tu głownie turyści.
Po kilkunastu minutach ruszam żółtym szlakiem pod Łabski Szczyt. Na kosodrzewinie osadziły się kryształki lodu , wiele jeszcze połaci śniegu , wieje dość silny wiatr. Podziwiam widoki z góry i decyduje na powrotną drogę. Od schroniska wybieram niebieski szlak którym schodzę aż do Wodospadu na Szklarce a dalej dobrze mi znanym niebieskim szlakiem w kierunku Piechowic.
O tej porze roku zielony szlak w kierunku kotłów jest jeszcze zamknięty , ale może uda mi się go jeszcze pokonać.
Trasa którą przeszedłem jest malownicza i naprawdę warto „wylać „ z siebie trochę potu.
Skomentuj