Pod wieczór, gdy pogoda wreszcie uspokoiła się i ustabilizowała, zabrałem rumaka i wyruszyłem na krótką przejażdżkę. Za cel obrałem sobie zaporę goczałkowicką. Pojechałem przez Goczałkowice-Zdrój, gdzie zatrzymałem się na chwilę w Wakepark-u, aby podziwiać popisy deskarzy. Dalej trasa prowadziła wzdłuż stawów Maćka i Zabrzeszczaka. Po przejechaniu wałem zapory obrałem kierunek na Czarnolesie. Pokręciłem jeszcze trochę po Bronowie, Ligocie i centrum Czechowic-Dz. Była to łatwa, przyjemna wycieczka w sam raz na dotlenienie organizmu przed snem.
Skomentuj