Wreszcie zima dała za wygraną i można pojechać w góry rowerem. Na początek miało być coś łatwiejszego a wyszło jak zwykle. Zaczynamy z Salmopolu - droga trochę oberwała w zimie - ignorujemy zakaz wjazdu na drogę pożarową i zaczynamy kręcić w stronę Przysłopu pod Baranią Górą. Na miejscu oczywiście posiłek i dalej w drogę, pchamy na Baranią Górę - nie dlatego że tu jest zakaz jazdy ale tu zima jeszcze ma swoje przyczółki i na jazdę w śniegu do korby pod koniec sezonu chyba nie starczyło by energii z co dopiero na początku. Drugą przerwę robimy w Bacówce na Hali Baraniej. potem już tylko podjazd (a właściwie wypych) na Magurkę Wiślańską. Pomiędzy Gawlasim (przed wypychem na Zielony Kopiec) wracamy na pożarową stokówkę i nią wracamy na Salmopol.
Skomentuj