Pogoda, jak widać na zdjęciach niesamowicie nam dopisała. Aczkolwiek pomimo tak pięknej pogody, na szczycie Diablaka rękawiczki i czapki były niezbędne. Podobno jest to jedna z cech Babiej Góry.
Trasę rozpoczęliśmy od pensjonatu. Dodatarliśmy w godzinach porannych do punktu granicznego Babiogórskiego Parku Narodowe, gdzie rozpoczyna się trasa na zielona na Diablaka. Poczatkowo szło się bardzo przyjemnie, płasko, nieliczne promienei słońca przebijały sie przez drzewa, rewelacja. Później trasa się zaostrza, i niestety tylko w paru miejscach daje odetchnąć, a tak to trzeba się wspinać.
Trasa bardzo dobrze przygotowana dla turystów.
Po dotarciu do schorniska, mały odpoczynek, zimne piwko i ruszamy dalej percia akademików, tarsa czerwona.
Początkowo była tak płaska, że zaczęlismy sie zastanawiać czy idziemy dobze, ale po ukazaniu się Diablaka naszym oczom, wiedzieliśmy że nie będzie łatwo.
Odcienk z łańcuchami, nie był aż taka straszny, ale radzę nie zaglądać za siebie i patrzeć w dół, szczególnie dal osób z lękiej wysokości.
ostatni odcinek podejcia, po pokonywanie stopni skalnych.
Widok z Babiej Góry, niezaleznie w kóra stronę się odwrócić był przepiękny. Można by tam siedzieć cały dzień i patzreć, ale oczywiście czapka+rękawiczki!
Dalej idziemy niebieskim szlakiem, na Małą Babią i Jałowcowy garb.
Za garbem skręcamy i idziemy szlakiem czarnym do pensjonatu. Po drodze na odcinku wycinki drzew, został odsłonięty grzbiet gór, całą trase którą przeszliśmy.
Przyjemnie popatrzeć jaki kawał drogi się zrobiło.
Czas około 8-9h
Skomentuj